sobota, 13 marca 2010

Filip Maria Muszyński: In Hoc Signo Vinces


Bitwa przy Moście Mulwijskim, 28 października 312 roku


Historia potrafi zaskakiwać. Pierwsza w dziejach świata bitwa toczona pod znakiem krzyża nie była elementem wojny religijnej, ale politycznych zmagań w pogańskim Cesarstwie Rzymskim. Zmagań między Konstantynem a Maksencjuszem.

Sytuacja w cesarstwie była wówczas niezwykle skomplikowana, wielu wpływowych dowódców i polityków sięgało po władzę, toczyły się walki o dominację. Maksencjusz faktycznie panował w Rzymie już od 306 roku, choć jego władza nie została wtedy uznana przez pierwszego Augusta - Galeriusza . W 307 roku udało się Maksencjuszowi opanować Italię i samowolnie przyjął wtedy tytuł Augusta.

Konstantyn, syn tetrarchy – Konstancjusza Chlorusa - panował w tym czasie w Galii. W 310 roku uzyskał on zgodę od Galeriusza na używanie tytułu Augusta. Wkrótce postanowił rozprawić się z Maksencjuszem i odebrać mu władzę w Italii.

Po zwycięstwach Konstantyna pod Suzą, Turynem, Mediolanem i Weroną, do decydującej bitwy doszło niedaleko Rzymu – przy Moście Mulwijskim. Kilka dni przed bitwą Konstantyn i jego wojsko ujrzeli na niebie świetlisty znak krzyża z napisem In hoc signo vinces (pod tym znakiem zwyciężysz). Następnej nocy ukazał się cesarzowi Chrystus i polecił wykonanie sztandaru na podobieństwo tego znaku. Sporządzono więc według wskazań naszego Pana znak legionowy, zwany labarum. Natomiast w przeddzień bitwy cesarz miał sen, w którym dostał polecenie umieszczenia na tarczach swoich żołnierzy „niebiańskiego znaku Boga” – był to monogram Chrystusa składający się z greckich liter „chi-rho”.

28 października 312 roku przy Moście Mulwijskim rozegrała się wielka bitwa między Konstantynem a Maksencjuszem. Maksencjusz przygotował co prawda Rzym do obrony, ale postanowił zmierzyć się z Konstantynem w polu. Poprowadził swe wojska na północ i przerzucił Mostem Mulwijskim na drugą stronę Tybru, po czym podążył wzdłuż rzeki, ale tam drogę zagrodziły mu wojska Konstantyna, które oskrzydliły go i zamknęły w pułapce między Tybrem a pobliskimi wzgórzami. W tej sytuacji żołnierze Maksencjusza rzucili się do ucieczki i zginęli w nurcie rzeki wraz ze swym wodzem. Następnego dnia zwycięski Konstantyn wjechał do Rzymu. Wkrótce potem cesarz ogłosił się poddanym Krzyża, kazał też wybudować swój pomnik z krzyżem w ręce i napisem: „Pod tym znakiem zbawienia, prawdziwym świadectwem męstwa, ocaliłem Twoje miasto i uwolniłem je od tyrana”.

Cesarz uwierzył, że swoje zwycięstwo zawdzięcza Chrystusowi. Już w rok po tych wydarzeniach wydał edykt mediolański, który sprawił, że święta religia chrześcijańska została uznana w całym cesarstwie. Oznaczało to koniec prześladowań i było wielkim wydarzeniem w historii Kościoła Świętego, zaczęły powstawać chrześcijańskie bazyliki, rozwijać się miejsca kultu, kształtowała się hierarchia kościelna, zwalczano herezje i obalano pogańskie idole. Nastał świt cywilizacji chrześcijańskiej.

W 312 roku Konstantyn nie wiedział jeszcze, jak wielkie znaczenie będzie miała bitwa przy Moście Mulwijskim, ale mimo to, jeszcze jako poganin, zaufał Chrystusowi – i zwyciężył. Później wiele dobrego zrobił dla Kościoła, ale chrzest przyjął dopiero przed śmiercią. Powinniśmy pamiętać, że i dziś Krzyż Święty jest jedynym znakiem, który przynosi prawdziwe zwycięstwo, więc za nic w świecie nie możemy go wymazać z naszych tarcz.

Filip Maria Muszyński