czwartek, 31 grudnia 2009

"Młodzi Socjaliści" chcą "odkrzyżowania" Polski

Stowarzyszenie „Młodzi Socjaliści” zwróciło się do minister edukacji narodowej Katarzyny Hall z apelem o usunięcie symboli religijnych z polskich klas i sal wykładowych. Lewacka młodzieżówka wykorzystuje wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu sprzed prawie dwóch miesięcy, uznający obecność krzyży we włoskich szkołach za niezgodny z prawem do wolności religijnej uczniów.

„Młodzi Socjaliści” domagają się, by Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz podlegające mu kuratoria oświaty przekazały apel o usunięcie symboli religijnych dyrekcjom szkół. Chcą doprowadzić do sytuacji, w której od Nowego Roku polscy uczniowie i studenci "mogą wrócić do szkół wolnych od symboli religijnych". Grożą, że jeśli tak się nie stanie, będą zmuszeni „dociekać swoich praw w ramach wymiaru sprawiedliwości, z Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu włącznie”.

W odpowiedzi na apel, rzecznik MEN Grzegorz Żurawski stwierdził, że o wywieszeniu krzyży w szkole decyduje jej cała społeczność, a nie dyrektor placówki czy minister.

Źródło: rp.pl
Informacja za: PiotrSkarga.pl

Komentarz: Jak pokazują wypadki ostatnich kilku tygodni, walka z krzyżem nabiera rozpędu również w Polsce. Jest to atak zarówno na wiarę chrześcijańską, jak i na tradycje naszego narodu. Nie możemy bezczynnie się temu przyglądać, albowiem już dawno zauważono, że bierność dobrych ludzi jest wszystkim, czego zło potrzebuje, aby zatriumfować.

wtorek, 29 grudnia 2009

Stanowcza wypowiedź polskich biskupów w obronie krzyża i małżeństwa

„Gdy ktokolwiek urąga Krzyżowi Chrystusowemu, trzeba powiedzieć jasno: dosyć! Historia świadczy, że każdy, kto – strojąc się w szaty obrońcy praw człowieka – walczył z krzyżem, ostatecznie okazywał się tyranem” – napisali biskupi polscy w Liście na Niedzielę Świętej Rodziny. W przesłaniu, które zostało odczytane 27 grudnia w kościołach w całej Polsce, zaapelowali do małżonków, by byli świadkami miłości w rodzinach i w życiu społecznym.

„Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego nam dał. Obok tej Miłości objawionej w Jezusie nie można przejść obojętnie – podkreślają biskupi w liście na święto Świętej Rodziny. „Betlejem to nie sentymentalna historia, ale kluczowy etap walki, jaką Bóg podjął o człowieka” – czytamy w liście pasterskim Episkopatu Polski.

„Bądźmy naprawdę świadkami tej Miłości! Łagodnie, ale zdecydowanie; jasno, jednoznacznie, odważnie – szanując prawa innych, ale też z mocą i konsekwencją domagając się poszanowania naszych praw” – piszą biskupi. Zaznaczają przy tym, że „Chrystusa nie można wyznawać jedynie od święta, a do tego po cichu i tylko prywatnie”. Episkopat zachęca do świadectwa wiary zarówno w domu, jak i w życiu publicznym.

Biskupi podkreślają, że gdy ktokolwiek urąga krzyżowi, trzeba jasno powiedzieć: dosyć. „Historia świadczy, że każdy – kto strojąc się w szaty obrońcy człowieka – walczył z krzyżem, ostatecznie okazywał się tyranem”. Gdyby ktokolwiek chciał budować Europę usuwając z niej krzyż – budowałby na piasku – dodają autorzy listu. A nawet gorzej, gdyż jest to podcinanie korzeni, z których wyrasta zachodnia cywilizacja.

Przyszedł czas na refleksję i samookreślenie – stwierdzają. „Niech centralne instytucje europejskie odpowiedzą jednoznacznie: w imię czego w Europie jest miejsce dla wszystkich ekstrawagancji, ale nie ma miejsca dla Chrystusa? Dlaczego – jak w najczarniejszych momentach totalitaryzmu – pozwala się urągać chrześcijanom i podburzać przeciwko nim?” – pytają biskupi.

W dalszej części listu autorzy zwracają się do małżonków. Zachęcają ich, aby byli nie tylko jednym ciałem, ale także sercem i duszą, i żeby ich miłość była wierna aż do końca życia. Przestrzegają przed zdradą oraz przed pochopną decyzją o emigracji zarobkowej, zwłaszcza jednego z małżonków, gdyż rozłąka rozluźnia wzajemne więzi.

Biskupi przypominają też, że miłość zamknięta na dzieci jest niedojrzała. Zachęcają mężów, by wiernie stanęli obok swoich żon i dzieci. Całym rodzinom radzą, aby włączyli się do ruchów i wspólnot, które pomogą im realizować ich ideały.

Biskupi przestrzegają przed niedojrzałą miłością, zamkniętą na dzieci. „Gdy dziecko się poczyna i rodzi – macie jeszcze jedną szansę, by pogłębić, a nawet odbudować waszą miłość!” – dodają.

Episkopat dostrzega wielką wartość ruchów i stowarzyszeń katolickich, które są ostoją dla rodzin.„Szukajcie takich środowisk i walczcie o czas na regularne spotkania. Nie szukajcie ich dopiero wtedy, gdy trzeba ratować zrujnowane małżeństwo” – piszą biskupi.

Miłość trzeba kształtować. Stanie się ona dojrzała dzięki regularnemu uczestnictwie w Eucharystii, najwspanialszej szkole Miłości. Autorzy listu zachęcają także do adoracji Najświętszego Sakramentu, która przedłuża to, co się wydarzyło podczas sprawowania Liturgii.

Tych, którzy dopiero przygotowują się do małżeństwa, biskupi przestrzegają, by nie zbanalizowali miłości. „Współżycie przedmałżeńskie, wspólne zamieszkanie przed ślubem, pornografia i rozwiązłość, nieprzyzwoite rozmowy i filmy – to wszystko niszczy Waszą miłość w samym zarodku”. Zachęcają młodych: „Pokażcie Waszym rówieśnikom, a przede wszystkim pokażcie sobie wzajemnie, że wierzycie w wielką, piękną miłość narzeczeńską i małżeńską oraz że jesteście gotowi o nią walczyć”.

Biskupi polecają też lekturę wydanego przez Episkopat dokumentu „Służyć prawdzie o małżeństwie i rodzinie”, który może stać się „inspiracją do rozwoju i drogą nawrócenia”.

Źródło: episkopat.pl, KAI
Informacja za: PiotrSkarga.pl

Raport o marginalizacji chrześcijan

Przypadki osób, które straciły pracę lub były dyscyplinowane z powodu konfliktu pomiędzy wyznawaną przez nie wiarą a prowadzoną przez brytyjski rząd agresywną laicyzacją zostały wyszczególnione w raporcie zatytułowanym „Marginalizowanie chrześcijan”. Raport został opublikowany ostatnio w Wielkiej Brytanii przez Chrześcijański Instytut prowadzony przez wpływowe lobby ewangelickie.

Według autorów opracowania, ostatnie ustawy o niedyskryminacji i różnorodności uderzają w pierwszej kolejności w chrześcijan, którzy są najmniej chronioną grupą w kraju. W raporcie powołano się na badania opinii publicznej ze stycznia tego roku, w którym 84 proc. Brytyjczyków uznało, że wolność religii oraz słowa jest poważnie zagrożona w ich kraju.

„Rosnące poczucie nietolerancji odczuwane przez chrześcijan narasta zwłaszcza wtedy, gdy spotykają się oni z wrogością w imię równości i różnorodności” – napisali autorzy raportu. „Chrześcijanie zastanawiają się, dlaczego nie są traktowani jednakowo i dlaczego nie obejmuje ich przepis o różnorodności. Uważają, że hierarchia praw została tak ustalona, iż ochrona ich praw pozostaje na ostatnim miejscu. Dlatego też są przekonani, że przepisy o równości i różnorodności prowadzą jedynie do marginalizacji chrześcijańskich przekonań” – czytamy dalej.

George Pitcher, anglikański prałat i szef działu religijnego gazety „The Daily Telegraph” napisał w jej poniedziałkowym wydaniu, że rządowa ustawa równościowa, nad którą obecnie pracuje Izba Lordów, została wykorzystana przez „parlamentarnych sekularystów do usunięcia religii ze sfery publicznej”.

Pitcher zaznaczył, że każda kwestia będzie wykorzystywana przez sekularystów do marginalizowania wierzących. Praktycznie wszystko może zostać określone mianem dyskryminacji pod przykrywką równości, co jest szczególnym przejawem hipokryzji.

Przedstawiciele Kościoła katolickiego zaniepokojeni nową ustawą równościową przestrzegli, że doprowadzi ona do poważnych konfliktów pomiędzy Kościołem a państwem. Ustawa „będzie wykorzystywana jako maczuga, by zmusić Kościół katolicki do zaakceptowania żonatych mężczyzn, kobiet i aktywnych homoseksualsitów jako kapłanów”.

Najnowsze badania opinii publicznej pokazują, że w Wielkiej Brytanii wzrasta ciągle liczba osób niewierzących. O ile w 1983 r. ateistów było 31 proc, o tyle obecnie jest ich 43 proc. Tylko 23 proc. wierzących uważa się za anglikanów w porównaniu do roku 1983, kiedy za anglikanów uważało się 40 proc. populacji. Pośród anglikanów połowa przyznaje, że nigdy nie była w świątyni a tylko jedna piąta uczęszcza do kościoła raz w miesiącu.

Źródło: LifeSiteNews.com, AS
Informacja za: PiotrSkarga.pl

niedziela, 27 grudnia 2009

Przemilczana "Chrześcijańska Europa" J.H.H. Weilera


Debata z 16 grudnia 2009 r. na temat obecności krzyży w polskich szkołach zakończyła się klęską przeciwników krzyży. Nic zatem dziwnego, że od tamtej pory "Gazeta Wyborcza", wspierająca swoimi działaniami tych, którym symbol nieskończonej Miłości Boga do człowieka przeszkadza, robi wszystko, aby dyskusję przedstawić jako niemerytoryczną. 17 grudnia, dzień po debacie, p. Jacek Harłukowicz (dziennikarz "GW") napisał:
Zamiast merytorycznej rozmowy - show i pyskówka. Tak skończyła się debata "Czy powinno się usunąć krzyże z klas szkolnych" we wrocławskim XIV LO. Krucyfiksy zostają na ścianach, ich przeciwnikom ksiądz rozdawał... zabawki.
Cały artykuł został zaś przez niego zatytułowany Krzyże, misie i pistolety.
Całą debatę można obejrzeć na Youtube, więc nie warto nawet komentować absurdalnego stwierdzenia, że była ona niemerytoryczna. Każdy trzeźwo myślący świadek dyskusji wiedział po jej zakończeniu, że "Gazeta Wyborcza" spłyci całość do ostatnich 2 minut, ponieważ reszta (2 godziny) jest dla niej wysoce niewygodna. Dlaczego? Z prostej przyczyny - przeciwnicy obecności krzyży w polskiej przestrzeni publicznej nie potrafili obronić swojego stanowiska, przemilczeli niejeden argument drugiej strony.
Warto natomiast zwrócić uwagę na pewien fakt - x. Wojciech Zięba zanim wręczył zabawki trójce uczniów przeciwnych krzyżom (który to gest miał być wyrazem poczucia humoru, a nie pogardy czy wyśmiania oponentów), podarował im książki "Chrześcijańska Europa", autorstwa ortodoksyjnego Żyda J.H.H. Weilera, który zachwycił się chrześcijańskim dziedzictwem Starego Kontynentu. Jak można się łatwo domyślić - "Gazeta Wyborcza" rozmyślnie ów fakt przemilczała.


W tym miejscu warto przytoczyć fragment wspomnianej książki:
"A teraz pozwólcie, że przejdę do czegoś oczywistego. Zawsze pociągała mnie historia opowiedziana w XIII rozdziale Księgi Liczb oraz w rozdziale I Księgi Powtórzonego Prawa - o ludziach, których posłano, aby zbadali Ziemię Obiecaną: mitte viros qui considerent terram Chanaan! W tekście hebrajskim użyto słowa "turu" - to pierwsi turyści! Wyobraźmy więc sobie turystów, których wysłano dla zbadania europejskiej Ziemi Obiecanej. Niech wylądują na przykład w Palermo i wyruszą na północ, przemierzając Włochy Austrię i Słowenię, docierając wreszcie do Niemiec. Następnie jedni niech skierują się dalej na północ, do krajów skandynawskich, inni na zachód, do Beneluksu i przez Francję na Półwysep Iberyjski; jeszcze inni niech wybiorą się na wschód w celu zbadania obszarów, które do niedawna nazywano Europą Wschodnią.

Jaką zdaliby nam relację? Byłaby to opowieść o niewielkim, niestety, kontynencie, różnorodnym niczym wieża Babel - bogatym i skupiającym bardzo różniące się narody zamieszkujące terytoria o odmiennej topografii i klimacie, porozumiewające się wieloma językami, odwołujące się do różnych historii (choć dotyczących czasem tych samych wydarzeń). Każdy z tych narodów chlubi się własnymi zdobyczami kultury, i zapewnia, że to jego kuchnia (a przynajmniej kawa, likiery, chleb) jest najlepsza, a jeziora (lub też morze niebo, góry, język, a nawet kobiety) - najpiękniejsze. Każdy też zdecydowany jest zachować wszystkie te odrębności.

Gdzie więc w całym tym "pomieszaniu" odnaleźć Europę?
Po krótkim zastanowieniu podróżnicy wspomnieliby niewątpliwie cuda wspólnego rynku europejskiego, dzięki któremu te tak bardzo różniące się narody podobnie się ubierają (w stroje wykonane zazwyczaj w Chinach), używają bardzo podobnych narzędzi i wyposażenia (wykonanego w Japonii, na Tajwanie lub w Korei), oglądają te same filmy (nakręcone - o zgrozo! - w Stanach Zjednoczonych) i zasypiają przy podobnych programach telewizyjnych, przerywanych niemal identycznymi reklamami (zrealizowanymi - przynajmniej to - w Europie).

Jednakże odkrywcy Europy opowiedzieliby też zapewne o innych swoich spostrzeżeniach. O tym, że wszędzie, gdzie mieszkają ludzie, nawet w najmniejszej miejscowości, na każdym cmentarzu, nad wszystkimi niemal grobami - choć pokrywać je mogą napisy w różnych językach - prawie zawsze wznosi się ten sam chrześcijański krzyż. I bez względu na to, czy grób pochodzi z roku 1003, 1503 czy 2003 - dla każdego odwiedzającego cmentarz krzyż ten znaczy zawsze to samo.

Opowiedzieliby następnie, że nie ma miasta ani nawet większej wsi bez choćby jednego chrześcijańskiego kościoła. Tak jest przynajmniej w Europie zachodniej, gdzie wolność religii nie jest zdobyczą nową, a chrześcijaństwo w ciągu wieków wyrażało się również w budowaniu kościołów. W niektórych miejscowościach kościoły te mogą stać puste przez większą część roku; trwają tam jednak, często majestatycznie piękne, dominując w samym sercu przestrzeni publicznej.

Nasi turyści odkryliby również synagogi (znacznie liczniejsze przed rokiem 1939) i meczety, a także hebrajskie i muzułmańskie cmentarze. I one współtworzą europejski pejzaż, są jednak o wiele mniej liczne, co jeszcze bardziej podkreśla chrześcijański charakter Europy."

J.H.H. Weiler,
Chrześcijańska Europa, W drodze 2003

Skoro ortodoksyjnego Żyda (notabene mieszkającego w USA) zachwyca chrześcijańskie dziedzictwo Europy, to jak my - jej mieszkańcy, potomkowie jej twórców - moglibyśmy się go wyrzec?

piątek, 25 grudnia 2009

DEKALOG DEFENSORA CRUCIS

1. Nie można uznawać przeciwników krzyża za wrogów i należy podchodzić do nich z szacunkiem, pogodą ducha, a nawet poczuciem humoru (śmiertelna powaga bywa zabójcza), choć istniało i wciąż istnieje wielu wrogów krzyża i chrześcijaństwa, np. państwa komunistyczne (Chiny, ZSRR, Kambodża, Albania) oraz różne grupy (np. sataniści).

2. Nie możemy przepraszać za to, że jesteśmy chrześcijanami - za grzechy chrześcijan, w tym za swoje własne - tak!


KRZYŻ TO ZNAK POŚWIĘCENIA I MIŁOŚCI BOGA DO CZŁOWIEKA I CZŁOWIEKA DO CZŁOWIEKA


Choć bywa, że chrześcijanie swymi działaniami tej prawdzie zaprzeczają.
3. Tocząc dyskusję nt. obecności krzyża w przestrzeni publicznej pamiętajmy o chrześcijanach prześladowanych i mordowanych DZISIAJ tysiącami (np. Indie, Nigeria, Indonezja, Filipiny). Szacuje się, że w zeszłym roku było około 200 tysięcy ofiar, zaś wg statystyk co 3 minuty na świecie za wiarę ginie 1 chrześcijanin.

4. Pamiętajmy o wielkim (i decydującym) wkładzie, jaki chrześcijaństwo miało w tworzenie cywilizacji europejskiej, a także Wspólnoty Europejskiej (u jej początków).

5. Analizujmy ideał CYWILIZACJI MIŁOŚCI jako przykład intelektualnego wkładu we współczesne tworzenie porządku światowego (miłosierdzie przed sprawiedliwością, osoba przed rzeczą, bardziej być niż więcej mieć, etyka przed techniką, encykliki papieży).

6. Wprowadzajmy ten ideał w życie, tak jak ruch "Solidarność" czy dzisiejsze organizacje PRO LIFE, broniące prawa do życia dzieci nienarodzonych.

7. Precyzyjnie używajmy określeń (nienawiść do krzyża?; raczej uprzedzenie, obsesja, fobia, płaski stereotyp) w dyskusji z oponentami, a także nie bójmy się absurdalnych oskarżeń, które mają nas zmusić do milczenia (np. brak tolerancji lub demagogia).

8. Wykazujmy miałkość intelektualną i moralną systemów, które uznały się za racjonalistyczne i wyzwolone:

- Rewolucja Francuska jako przejaw pychy rozumu i pierwszego nowożytnego masowego ludobójstwa (Wandea - masowe mordy na katolikach, którzy domagali się prawa do wyznawania swojej wiary);

- hitlerowskie Niemcy - łamiące szlabany i krzyże, mordujące chrześcijan i niechrześcijan (np. Żydów, Romów);

- komunistyczne Chiny (rządy Mao Zedonga - 70-100 mln ofiar);

- ZSRR (kilkadziesiąt milionów ofiar);

- Kambodża (pola śmierci - miliony ofiar);

- Korea Północna (terror, głód);

- Albania (pierwsze państwo oficjalnie ateistyczne z wyrokami śmierci za chrzest i 700 tysiącami "bunkrów rodzinnych" w kilkumilionowym państwie).

Systemy te dokonywały najbardziej zbrodniczych, a jednocześnie najgłupszych eksperymentów.

9. Szanujmy ofiary tych systemów (najstarsze pokolenie, które przeżyło dwa piekła - brunatne i czerwone, np. wyśmiewani, a często nawet pogardzani słuchacze Radia Maryja, nazywani moherowymi beretami, którzy u schyłku swego życia mogą wreszcie wykrzyczeć swój ból).

10. Pomyślmy o głębszych skutkach konfrontacyjnej postawy przeciwników krzyża, która najczęściej prowadzi do wzrostu napięcia i zapiekłości.
Postawa konfrontacyjna może też jednak prowadzić do reakcji pozytywnych (czego przykładem może być powstawanie takich stron jak ta).