czwartek, 28 stycznia 2010

San Marino popiera Włochy w sprawie krzyży w szkołach

Rząd Republiki San Marino popiera stanowisko władz Włoch w sprawie orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, dotyczącego usunięcia krzyży ze szkół publicznych.

Udzielamy naszego poparcia, ponieważ gdyby podobne orzeczenie wydano w sprawie naszego kraju, zareagowalibyśmy tak samo, jak Włochy – powiedziała minister spraw zagranicznych republiki San Marino Antonella Mularoni. Dodała, że jej mieszkańcy są podobnie jak ich sąsiedzi „dumni z chrześcijańskich korzeni swego kraju”.

W odpowiedzi na orzeczenie wydane w listopadzie ubiegłego roku przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, zalecające rządowi włoskiemu usunięcie krzyży z klas szkolnych, ponieważ jakoby „naruszają prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swymi poglądami”, a samych uczniów pozbawiają wolności religijnej, ministerstwo spraw zagranicznych Włoch zapowiedziało złożenie odwołania od orzeczenia.

Źródło: KAI
Za: PiotrSkarga.pl

środa, 27 stycznia 2010

MEN zasypany e-mailami w obronie krzyży w szkołach

We Wrocławskich kościołach księża apelują do parafian o wysyłanie maili do Ministerstwa Edukacji Narodowej w obronie krzyży w Polskich szkołach. – Chodzi o to, by głos katolików w naszej ojczyźnie też był brany pod uwagę – powiedział o. Marek Augustyn OFMConv., proboszcz parafii św. Karola Boromeusza.

Inicjatywa wyszła od naszych parafian, którzy pytali się co można w tej sprawie zrobić – mówi. o. Augustyn. – Chodzi o to, by głos katolików w naszej ojczyźnie też był brany pod uwagę. Znak krzyża jest nie tylko symbolem religijnym i znakiem miłości Boga do ludzi, ale w sferze publicznej przypomina o gotowości do poświęcenia dla drugiego człowieka i ofiary oraz wyraża wartości budujące szacunek dla godności każdego człowieka. Do ministerstwa trafia coraz więcej apeli w obronie krzyży – uważa zakonnik.

Biuro prasowe MEN potwierdza, że skrzynki e-mailowe ma przepełnione listami w obronie krzyża. Resort edukacji zapowiada, że spróbuje na wszystkie odpowiedzieć i jeszcze raz przypomni rozporządzenie z 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Mówi ono m.in. że umieszczanie krzyża w pomieszczeniach szkolnych jest fakultatywne.

Rzecznik MEN przypomniał, że to, czy symbol religijny będzie powieszony, czy też nie, zależy od decyzji całej społeczności szkolnej.

Źródło: KAI
Za: PiotrSkarga.pl

piątek, 22 stycznia 2010

Rząd włoski odwoła się od orzeczenia w sprawie krzyży

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Włoch przygotowuje odwołanie od orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie krzyży w szkołach publicznych tego kraju. Orzeczenie, wydane w listopadzie ubiegłego roku w Strasburgu, wywołało wielkie poruszenie nie tylko we Włoszech, ale w wielu krajach europejskich.

Zwrócił na to uwagę, informując dziennikarzy o inicjatywie rządu, szef Urzędu Rady Ministrów Gianni Letta. W odwołaniu znajdzie się – jak powiedział – “bogata dokumentacja i uzasadnienie”. – Mamy nadzieję, że Trybunał w Strasburgu zadośćuczyni temu, co uważamy za poważne uchybienie przede wszystkim kulturze, a dopiero potem prawu, duchowi bardziej aniżeli uczuciom religijnym – oświadczył najbliższy współpracownik premiera Silvio Berlusconiego.

Wiadomość o odwołaniu przyjął z uznaniem przewodniczący episkopatu Włoch kard. Angelo Bagnasco. Hierarcha podkreślił, że solidarność okazało Włochom wiele krajów europejskich. Jego zdaniem, orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który zalecił usunięcie krzyży z klas szkolnych, „sprzeczne jest nie tylko z historią Europy, ale także z powszechnymi uczuciami ludzi”.

Źródło: KAI
Za: PiotrSkarga.pl

wtorek, 19 stycznia 2010

Tomasz Daroszewski: O sprawie krzyży w kontekście wyroku ze Strasburga

Orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wywołało w Europie falę komentarzy. Ciekawią nie tyle reakcje publicystów – ich akurat trzeba się było spodziewać - co realny odzew społeczny, którego doświadczamy także w naszym mieście. Z wielkim zdumieniem dowidziałem się, że kilku uczniów XIV LO wystąpiło do dyrektora z wnioskiem o zdjęcie krzyży z sal lekcyjnych. W swojej petycji zastosowali podobną argumentację, jaką umieścił Trybunał w orzeczeniu. To tok myślenia, który, abstrahując nawet od zupełnego braku zakorzenienia w naszej kulturze i próby jej przewartościowania, daleki jest od spójnego wywodu.

Przyjrzyjmy się kilku argumentom Trybunału i stojącym za nimi założeniom. Sędziowie uznali, że obecność krzyży w klasach lekcyjnych narusza prawo dzieci Soile Lautsi do wolności religijnej a także jej prawo do wychowywania ich zgodnie z własnymi przekonaniami. Trybunał przyjął rozumienie neutralności państwa w duchu bardzo agresywnej, francuskiej koncepcji laickości, w myśl której niedopuszczalne jest umieszczanie jakichkolwiek symboli religijnych w przestrzeni publicznej. W ten sposób państwo, unikając ze wszystkich sił posądzenia o faworyzowanie jakiegokolwiek światopoglądu, miałoby rzekomo zapewnić obywatelom równość i wolność, zbawienny pluralizm i wielokulturowość.

Tak pojęta światopoglądowa sterylność nie jest jednak w ogóle możliwa. Przytoczmy kilka sformułowań z orzeczenia. Trybunał stwierdził m.in., że szkoła powinna przekazywać treści edukacyjne w sposób „krytyczny, obiektywny i pluralistyczny”. Zobowiązana do zachowania neutralności wyznaniowej, powinna zaszczepiać w uczniach „myślenie krytyczne”(!). Tak pojęta neutralność jest jednak bliska nietolerancyjnej laickości i oczywiście również jest światopoglądem, którego faworyzowania domaga się Trybunał.

Przeciwstawianie „krytycznego myślenia” chrześcijaństwu dowodzi ponadto braku znajomości jego filozoficznego dorobku. Tomizm, który jest niemalże oficjalną filozofią Kościoła, w żaden sposób nie przeciwstawia rozumu wierze. Pełne potwierdzenie tego stanowiska wyrażone jest w encyklice Jana Pawła II „Fides et ratio”. Wielokrotnie było także powtarzane przez Benedykta XVI, m.in. w jego przemówieniu wygłoszonym na uniwersytecie La Sappienza 15 lutego 1990 – wtedy występował jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary - które stało się później przyczyną głośnych protestów. O tym, jak mało zasadnych, wiedzą jednak tylko ci, którzy zadali sobie trud sięgnięcia do jego treści. Próba zaszufladkowania wiary katolickiej jako stanowiska Ciemnogrodu, które zaślepione fanatyczną wiarą pozostaje wyłączone z dyskursu naukowego jest nieporozumieniem i świadczy o nieznajomości tematu.

Chybiony jest także zarzut, że przez obecność krzyża w szkole osoby, które z jakichkolwiek względów nie uznają go jako swojego symbolu, są w sytuacji opresyjnej. (W orzeczeniu Trybunał pisze o tym, że obecność krzyża może u nich wręcz powodować zaburzenia emocjonalne!) Od mniejszości nie wymaga się w tym przypadku kompletnie niczego, poza uznaniem faktu, że chodzą do szkoły, gdzie wiszą krzyże. Nie ma tu miejsca żadna indoktrynacja ani nawracanie na siłę.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wyrok Trybunału jest bardzo dalekim odejściem od pierwotnego ducha praw człowieka. Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych wolności z 1950 r., uznając przysługujące każdemu prawo do wolności wyznania, mówi wprost, że obejmuje ono wolność uzewnętrzniania swoich przekonań zarówno prywatnie jak i publicznie. Nie mam wątpliwości, że twórcy Konwencji mieli na celu ochronę swobody wyrażania swojego wyznania i w konsekwencji wzmacnianie pluralizmu. Interpretacja w duchu ostatniego orzeczenia Trybunału prowadzi jednak nie tyle do pluralizmu, co do wyjałowienia z jakichkolwiek form i przejawów religijności w sferze publicznej. Tym samym stoi nie tyle na straży wolności sumienia, co próbuje wcielić w życie nierealistyczną koncepcję wolności OD jakiegokolwiek wyznania. Doprawdy, nie sposób tu mówić o jakiejkolwiek neutralności.

Nie sądzę, żeby wyrok Trybunału był zagrożeniem dla istoty chrześcijaństwa, bo nie czerpie ani nigdy nie czerpało ono swej siły z symboli. Prawdziwie przeżywana wiara nie da się zredukować do roli „wyznania politycznego”, albo światopoglądu, któremu należy się poparcie np. dlatego, że pomaga zachować tożsamość jakiejś grupy społecznej. Niestety, wyrok Trybunału prowadzi tylko do antagonizacji stron i stworzeniu pewnego pola konfliktu. Na pewno nie można go nazwać wyrokiem, który niesie pokój.

Tomasz Daroszewski

Źródło: http://teologiapolityczna.dolnyslask24.info/blog.php

środa, 13 stycznia 2010

Piotr Tadeusz Waszkiewicz: Hydra katolicyzmu

Tomasz Terlikowski zauważył ostatnio, że przeciwnicy Kościoła to "antykrzyżowe smutasy". Trudno im się dziwić – gdybym był wrogiem Kościoła, też byłoby mi smutno. Proszę spojrzeć: dwa tysiące lat mozolnej pracy – i nic.

W starożytności już się wydawało, że wszystkich chrześcijan wymorduje się – i będzie po kłopocie. A tu nic. Kościół Święty dopiero nabierał rozpędu; Tertulian zauważył, że "krew męczenników jest posiewem chrześcijaństwa" i tak właśnie było.

Albo taka reformacja. Sytuacja była naprawdę poważna; hierarchia kościelna w mizernej kondycji, duża część duchowieństwa zdemoralizowana, powszechne zaniedbania w formacji katolików, do tego humanistyczne tendencje... W tych okolicznościach pojawia się Marcin Luter; człowiek wielce utalentowany (według niektórych autorów katolickich – jak Erik v. Kuehnelt-Leddihn – genialny). Rzuca wyzwanie zepsutemu Rzymowi. Po swojej stronie ma wszystkie atuty; mistrzowsko wykorzystuje typografię, wprowadza dyskurs teologiczny "pod strzechy", propaguje swoje tezy przy użyciu języków narodowych. Obok niego Filip Melanchton, którego zdolności propagandowe można przyrównać do goebbelsowskich... Wydawałoby się, że tym razem z Kościołem to już koniec – tymczasem protestancka "deformacja" doprowadziła do konsolidacji katolików wokół Papieża. Wkrótce potem Ignacy Loyola założył Towarzystwo Jezusowe. Zwołany został Sobór Trydencki – i przeprowadzona Katolicka Reforma (Kontrreformacja)...

To samo z Rewolucją Francuską – znów wydawało się, że wszystkich księży uda się wyrżnąć lub zmusić do schizmy. Efekt był jednak taki, że Kościół we Francji, toczony rakiem gallikanizmu, uregulował swój stosunek do papiestwa... Dalej; wiek XIX – upadek Państwa Kościelnego, minimalizacja – zdawałoby się – pozycji papieża i... dogmat o jego nieomylności [zainteresowanych tematem odsyłam do nowej książki Adama Wielomskiego: "Kościół w cieniu gilotyny"].

A wreszcie wiek dwudziesty. Kolejna hekatomba to jedno; poważniejszym kłopotem okazało się rozmiękczanie katolicyzmu, zwł. w drugiej połowie XX wieku. I tak, katolicy przestali być konfrontacyjni, ich mowa – zamiast „tak, tak; „nie, nie“ zaczęła być: "Tak, ale", "nie, ale", a niewłaściwie rozumiana miłość bliźnich zdała się prowadzić do tego, że przestano dbać o ich zbawienie [zainteresowanych odsyłam; wytrwałych do "Iota unum" Romano Amerio; niecierpliwych do "Dyktatury relatywizmu" Roberta de Mattei]. Minęło jednak trochę czasu i – co dzieje się na naszych oczach – hydra katolicyzmu znów podnosi łeb.

I jak tu, będąc wrogiem krzyża, nie być smutasem? Nie dość, że perspektywy pozadoczesne kiepskie, to jeszcze tu na ziemi sprawa zgoła beznadziejna...

Piotr Tadeusz Waszkiewicz

Źródło: Prawica.net

sobota, 9 stycznia 2010

dr Łukasz Nysler: O publicznej obecności symbolu krzyża

W komentarzach prasowych, jakie pojawiły się po wrocławskiej debacie (głównie w "Gazecie Wyborczej"), zarzucano stronie broniącej obecności krzyży w szkole brak merytorycznych argumentów, gdzie za merytoryczne argumenty miałyby uchodzić wyłącznie argumenty prawne. Zarzut ten jest o tyle chybiony, że całą debatę poprzedziła obszerna, kilkunastominutowa prezentacja aktualnego stanu prawnego obowiązującego w Polsce w odniesieniu do kwestii będącej przedmiotem debaty, przedstawiona przez specjalistkę z zakresu prawa konstytucyjnego. Z prezentacji tej jednoznacznie wynikało, że zgodnie z obowiązującym w naszym kraju prawem krzyże mogą być obecne w polskich szkołach. Wobec powyższego, uczestnicy debaty opowiadający się za pozostawieniem krzyży w szkole skoncentrowali się na argumentach o charakterze historycznym, filozoficznym (etycznym) czy światopoglądowym. Aby jednak choć trochę uczynić zadość niezaspokojonym oczekiwaniom przeciwników publicznej obecności symbolu krzyża, pozwolę sobie na sformułowanie kilku uzupełniających uwag dotyczących m.in. prawnych aspektów sporu, zaznaczając przy tym, że będą to uwagi laika (nie jestem prawnikiem).

Powoływanie się przez autorów petycji na wyrok Trybunału w Strasburgu wydany w sprawie skargi obywatelki włoskiej przeciwko państwu włoskiemu wydaje się być pewnym nadużyciem, gdyż wyrok ten w żaden bezpośredni sposób nie dotyczy naszego kraju. Wyciąganie jakichkolwiek konsekwencji z tego wyroku odnośnie do sytuacji w Polsce tym bardziej jest nieuprawnione, że w istotny sposób różnią się przepisy prawa regulujące obecność krzyży w polskich i we włoskich szkołach. W Polsce, zgodnie z art. 12 Rozporządzenia MEN z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach, w pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż. We Włoszech, zgodnie z obowiązującym prawem, w każdej sali lekcyjnej powinien znajdować się wizerunek krzyża. Oznacza to, że w Polsce – inaczej niż we Włoszech – władze publiczne (reprezentowane w szkole przez jej dyrekcję) nie są przez prawo zobowiązane do umieszczania krzyży w klasach szkolnych, a jedynie zgodnie z prawem zezwalają na to, gdy w społeczności danej szkoły, obejmującej nauczycieli (w tym – katechetów), uczniów i ich rodziców, taka inicjatywa powstanie. De facto też krzyże nie są obecne we wszystkich polskich szkołach, a w tych, w których są obecne, nie zawsze znajdują się we wszystkich pomieszczeniach szkolnych (np. o ile mi wiadomo w LO nr XIV we Wrocławiu krzyże obecne są w zaledwie kilku na kilkadziesiąt klas tej szkoły). Fakultatywna i wynikająca z woli członków społeczności szkolnej, a nie obowiązkowa, narzucona prawem obecność krzyży w polskich szkołach wydaje się odpowiadać zagwarantowanej przez Konstytucję RP wolności sumienia i religii, obejmującej m.in. wolność uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii, a także prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują (art. 53 ust. 2).

Aby obecność krzyży w szkołach była też zgodna z art. 25 Konstytucji RP, mówiącym o równouprawnieniu kościołów i innych związków wyznaniowych w Polsce (ust. 1) oraz o zachowywaniu przez polskie władze publiczne bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, przy jednoczesnym zapewnieniu swobody ich wyrażania w życiu publicznym (ust. 2), konieczne jest zapewnienie kościołom czy związkom wyznaniowym, innym niż Kościół katolicki, możliwości umieszczania w pomieszczeniach szkolnych własnych, innych niż krzyż, symboli religijnych. W tym celu należałoby zmienić brzmienie przywoływanego już fragmentu art. 12 Rozporządzenia MEN z 14 kwietnia 1992 r., np. zastępując go słowami: W pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż lub inny symbol religijny związku wyznaniowego, którego religia jest nauczana w szkole. (Zastrzeżenie, że w klasach mogą być umieszczane symbole religijne tylko tego związku wyznaniowego, którego religia jest nauczana w szkole, zapobiec ma sprowadzaniu do absurdu propozycji równouprawnienia kościołów i innych związków wyznaniowych w zakresie obecności odpowiadających im symboli religijnych w polskich szkołach poprzez argumentowanie, że takie równouprawnienie wymagałoby równoczesnego umieszczenia w klasach stu kilkudziesięciu symboli religijnych, tyle bowiem kościołów i związków wyznaniowych oficjalnie zarejestrowanych jest w naszym kraju. Fakt, że poza Kościołem katolickim niewiele kościołów czy związków wyznaniowych korzysta z przysługującego im prawa organizowania nauki religii w szkołach publicznych nie może być powodem ograniczania katolików w przysługujących im – tak samo, jak i przedstawicielom wszystkich innych wyznań czy religii – prawach.)

Zaniepokojonym powyższą propozycją katolikom śpieszę wyjaśnić, że należy odróżnić teologiczną kwestię prawdziwości religii i stosunku owej prawdziwej religii do innych wyznań i religii, od politycznej i społecznej kwestii równego traktowania przez prawo państwowe przedstawicieli różnych wyznań i religii. Zgodnie z Deklaracją o wolności religijnej Dignitatis humanae z Soboru Watykańskiego II (DH), odnośnie do pierwszej kwestii wierzymy, że owa jedyna prawdziwa religia przechowuje się w Kościele katolickim i apostolskim (DH 1), odnośnie do drugiej kwestii zaś przyjmujemy, że władza cywilna winna troszczyć się o to, by nigdy, czy w sposób otwarty, czy ukryty, nie była naruszana z powodów związanych z religią równość obywateli w dziedzinie prawa (…) i żeby wśród obywateli nie miała miejsca dyskryminacja (DH 6).

Kluczowy jednak problem dotyczy kwestii, czy w szkole w ogóle mogą być eksponowane jakiekolwiek symbole religijne. Zdaniem sygnatariuszy petycji stanowi to naruszenie wolności sumienia i religii osób niewierzących oraz prawa niewierzących rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami (art. 48 Konstytucji RP). Czy jednak w imię wolności sumienia i religii można domagać się wolności od jakichkolwiek symboli religijnych w przestrzeni publicznej? Czy samo „narażenie” na widok symbolu religijnego równoznaczne jest ze zmuszaniem kogokolwiek do uczestniczenia w praktykach religijnych? Czy może być uznane za formę religijnego nauczania czy wychowania, a tym samym za coś, co koliduje z prawem niewierzących rodziców do areligijnego wychowania swoich dzieci? Wydaje się, że na powyższe i tym podobne pytania zarówno sędziowie Trybunału w Strasburgu, jak i trójka wrocławskich licealistów skłonni są odpowiadać twierdząco. W efekcie, w imię wolności sumienia i religii oraz „neutralności światopoglądowej państwa”, dążą oni do podporządkowania przestrzeni publicznej jednej wizji światopoglądowej czy filozoficznej, którą cechować ma brak jakichkolwiek pozytywnych odniesień o charakterze religijnym.

Nie negując specyficznej, religijnej idiosynkrazji sygnatariuszy wrocławskiej petycji, chciałbym jednak zaproponować im bardziej pozytywne, konstruktywne rozwiązanie ich problemów. Zamiast koncentrować się na usuwaniu symbolicznych przejawów religijności swoich współobywateli z przestrzeni publicznej, mogliby zająć się otwartym propagowaniem w niej wyznawanych przez siebie pozytywnych, całkowicie świeckich przekonań i wartości (zakładam, że takowe posiadają). Zamiast ograniczać innych w przysługujących im prawach (np. do publicznego wyrażania przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych), mogliby zacząć po prostu korzystać ze swoich praw. Jestem pewien, że wśród wyznawanych i propagowanych przez nich pozytywnych przekonań i wartości znalazłoby się także wiele takich, które gotowi byliby wesprzeć również ludzie wierzący.

Na zakończenie pozwolę sobie napisać jeszcze kilka słów, których nie zdołałem powiedzieć w czasie grudniowej debaty. Chciałbym gorąco podziękować wszystkim, którzy przy okazji wydarzeń w LO nr XIV we Wrocławiu tak licznie stanęli w obronie publicznej obecności symbolu krzyża. W szczególności dziękuję wszystkim tym, którzy uważają się za ateistów, za niewierzących, a którzy mimo to również bronią krzyża (wiem, że wśród uczniów „czternastki” są tacy). Uważam, że to Wasza postawa jest słuszna, osoby zaś domagające się usunięcia krzyży z przestrzeni publicznej popełniają błąd. Chciałbym jednak Was prosić, żebyście zrobili wszystko, aby osoby występujące przeciwko publicznej obecności krzyży, choć są w zdecydowanej mniejszości, nigdy nie miały słusznego powodu, aby czuć się mniejszością lekceważoną czy uciskaną. Pamiętajcie, że mają one prawo żywić własne, odrębne od Waszych przekonania i mają prawo przekonania te publicznie wyrażać. Proszę Was, abyście zawsze traktowali te osoby z należnym im szacunkiem i z życzliwością. Proszę Was, abyście zawsze traktowali te osoby w sposób godny Obrońców Krzyża.

Łukasz Nysler

Źródło: Opcja na Prawo, nr 1 (97), styczeń 2010, s. 35-36.

W bawarskiej szkole zdjęto krzyże

Do zdjęcia krzyża ze szkolnej ściany zmusili dyrekcję i nauczycieli rodzice jednej z uczennic. Choć jeszcze niedawno miejscowi politycy chadeccy zapewniali, iż w tym katolickim landzie krzyże nigdy nie znikną ze szkolnych sal, szkoła uległa z obawy przed procesem.

Walka o obecność krzyża w tej szkole zaczęła się w 2006 roku, gdy rodzice pierwszoklasistki zażądali, by nauczyciele usunęli krzyż z sali gdzie uczy się ich dziecko – opisuje sprawę „Nasz Dziennik” za lewicowym "Tageszeitung". Niemiecki dziennik nie podaje nazwy szkoły ani żadnych nazwisk, z satysfakcją informuje natomiast, że zdarzenie dotyczy publicznej placówki w katolickiej Bawarii.

W pojęciu rodziców krzyż to dowód na "dominację religii chrześcijańskiej" w placówce edukacyjnej, co zaprzecza zasadzie neutralności państwa. Pierwsze skargi i rozmowy z dyrekcją zakończyły się tym, że krzyże pozostały na swoich miejscach.

Sprawa odżyła w 2008 roku, gdy do klasy ich córki przyszła nowa nauczycielka. Zdaniem rodziców, była "zdecydowanie zbyt religijna". Gdy ośmieliła się odmawiać z uczniami modlitwę – rodzice zdecydowali, że nie będą tego dłużej tolerować. Zaangażowali adwokatów i zagrozili procesem. Zażądali natychmiastowego usunięcia krzyża, odrzucając przy tym propozycje polubownego rozwiązania sprawy (np. powieszenie tego symbolu w takim miejscu sali, które nie jest widoczne dla dziewczynki, bądź też zmianę szkoły).

Dyrekcja szkoły, choć początkowo tłumaczyła, że większość rodziców pragnie, aby krzyż w klasie wisiał, ostatecznie aby uniknąć procesu, podjęła decyzję o usunięciu krzyży. Zniknęły ze szkoły tuż przed Bożym Narodzeniem.

W większości niemieckich landów decyzję w sprawie obecności krzyży w szkołach podejmują poszczególne urzędy, szkoły, gminy i inne jednostki. W tej kwestii Berlin i Szlezwik-Holsztyn stosują metodę "równego traktowania" wszystkich symboli religijnych, zabraniając ich umieszczania w miejscach publicznych, a także noszenia ich przez nauczycieli i urzędników państwowych. W katolickiej Bawarii przepis o krzyżu (Kruzifix Urteil) z 1995 roku zakłada, że umieszczanie w szkołach podstawowych i gimnazjach krzyży jest dozwolone, chyba że rodzic (w przypadku uczniów do 14. roku życia) lub sam uczeń (gdy ukończył 14 lat) wniesie oficjalny sprzeciw.

Źródło: AJ/ND
Informacja za: Fronda.pl

Komentarz: Z powodu sprzeciwu rodziców jednego dziecka, zdjęto krzyże w całej szkole, mimo iż większość rodziców pragnęła ich pozostawienia. Czy nie nasuwa nam to skojarzeń z liberum veto? Chorą praktyką w imię "wolności", którą różni ludzie wykorzystywali do swoich haniebnych celów? W przypadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów celem tym było osłabianie państwa polskiego; w tym przypadku - usunięcie krzyża z przestrzeni publicznej.

piątek, 8 stycznia 2010

Jan Paweł II o krzyżu

Prezentujemy poniżej wybór wypowiedzi papieża Jana Pawła II o krzyżu i znaczeniu tego świętego symbolu w naszym życiu:

"Ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, że ten jubileuszowy krzyż patrzy w [stronę] Zakopanego i Krakowa, i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. (...) nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz."
Zakopane, Wielka Krokiew, 06.06.1997 r.


"Niech nie zostanie udaremniony Krzyż Chrystusa, bo jeśli udaremnia się Krzyż Chrystusa, człowiek zostaje pozbawiony korzeni i nie ma już przyszłości; jest zniszczony! To jest nasze wołanie u kresu XX wieku. Jest to wołanie Rzymu, wołanie Konstantynopola, wołanie Moskwy. I wołanie całego chrześcijaństwa: obu Ameryk, Afryki, Azji, wszystkich. Jest to wołanie nowej ewangelizacji."
List Apostolski Orientale Lumen

"Tak, Krzyż jest wpisany w życie człowieka. Kto próbuje usunąć go ze swojego życia, nie zna prawdy ludzkiej kondycji. Tak jest! Jesteśmy stworzeni do życia, ale nie możemy usunąć z naszej indywidualnej historii cierpienia i trudnych doświadczeń. (...) Rozpowszechniona dziś powierzchowna kultura, która przypisuje wartość tylko temu, co ma pozór piękna i co sprawia przyjemność, chciałaby wam wmówić, że trzeba odrzucić Krzyż. Ta moda kulturowa obiecuje sukces i szybką karierę, nakłaniając do realizacji własnych dążeń za wszelką cenę; zachęca do nieodpowiedzialnego przeżywania płciowości i do życia pozbawionego celu, wyzbytego szacunku dla innych. Otwórzcie oczy, młodzi przyjaciele: to nie jest droga prowadząca do radości i do życia, ale ścieżka wiodąca w przepaść grzechu i śmierci. Jezus mówi: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 16, 24-25). (...) Jeżeli Krzyż zostaje przyjęty, przynosi zbawienie i pokój (...) Bez Boga Krzyż nas przygniata; z Bogiem daje nam odkupienie i zbawienie. (...) Weź Krzyż!, przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na Krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!"
Podczas spotkania z młodzieżą na placu św. Jana na Lateranie, 02.04.1998 r.

"Krzyż to znaczy: oddać swe życie za brata, aby wraz z jego życiem ocalić własne. Krzyż znaczy: miłość silniejsza jest od nienawiści i od zemsty, lepiej jest dawać, aniżeli brać, angażowanie się jest skuteczniejsze od czczego stawiania żądań. (...) Krzyż znaczy: miłość nie zna granic – rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie, i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej."
Wiedeń, 1983 r.

"I my znajdujemy się dziś w samym centrum dramatycznej walki między „kulturą śmierci“ i „kulturą życia“. Ale blask Krzyża nie zostaje przesłonięty przez ten mrok – przeciwnie, na jego tle Krzyż jaśnieje jeszcze mocniej i wyraźniej, jawi się jako centrum, sens i cel całej historii każdego ludzkiego życia."
Encyklika Evangelium vitae, 50.

"Nieść Krzyż za Jezusem oznacza być gotowym do wszelkiej ofiary z miłości do Niego oraz nie stawiać nikogo i niczego przed Niego, nawet najdroższych osób, nawet własnego życia. Wiecie, że przylgnięcie do Chrystusa jest wymagającym wyborem. Jednak to nie sami niesiemy krzyż. Przed nami idzie On..."
Loreto, 05.09.2004 r.

"Nie dziwcie się (...) jeśli na waszej drodze spotkacie Krzyż. Czyż Jezus nie powiedział do swoich uczniów, że ziarno pszenicy musi wpaść w ziemię i obumrzeć, aby wydać owoc? (por. J 12, 23-26) Wskazał w ten sposób, że Jego życie ofiarowane aż do śmierci stanie się urodzajne. Wiecie to: po zmartwychwstaniu Chrystusa nigdy więcej śmierć nie będzie ostatnim słowem. Miłość jest silniejsza od śmierci."
Watykan, 22.02.2004 r.

"Krzyż (...) "stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem [...]. Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka" (encyklika Dives in misericordia, 8.)"
Homilia podczas konsekracji Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, 17.08.2002 r.

Krzyże to wewnętrzna sprawa Włoch, a nie Strasburga

Trybunał Konstytucyjny w Rzymie uznał w sprawie obecności chrześcijaństwa w miejscach publicznych wyższość prawa włoskiego nad systemem Rady Europy. To odpowiedź na kontrowersyjną decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który ukarał państwo włoskie za krzyże w szkole.

Sędziowie uznali, że pomiędzy orzeczeniem strasburskiego Trybunału a prawem włoskim jest konflikt, który wynika z braku uprawomocnienia. Zdaniem Katolickiego Instytutu Praw Człowieka i Rodziny, decyzja ta jest właściwym ostrzeżeniem przed ideologicznie motywowanymi orzeczeniami Trybunału Europejskiego oraz przekraczaniem przezeń granic kompetencji. Niektórzy włoscy prawnicy twierdzą natomiast, że orzeczenie włoskiego Trybunału Konstytucyjnego może zaszkodzić religijnej i światopoglądowej wolności w całej UE.

Nim projekt orzeczenia trafił do włoskiego TK, tuż przed Świętami zajął się nim włoski Senat. Jak powiedział senator Stefan Ceccanti, profesor prawa konstytucyjnego, krzyże w szkołach włoskich powinny pozostać, ponieważ symbol krzyża jest związany nieodłącznie z państwem włoskim.

Włoski senator dodał, że podstawowym dokumentem regulującym prawo we Włoszech jest konstytucja. Wynika to z „kultury religijnej oraz historycznego dziedzictwa narodu włoskiego, które kreśli granice konstytucji”.

Rząd włoski zobowiązał się do odwołania od decyzji Trybunału w Strasburgu powołując się od samego początku na artykuł siódmy włoskiej konstytucji który brzmi: „Państwo i Kościół są niezależne i suwerenne. Relacje między Kościołem katolickim i państwem włoskim regulują traktaty laterańskie, które ustanawiają zasadę wzajemnego uznawania i współistnienia świeckich i religijnych instytucji". Stąd np. krzyże mogą być obecne we włoskich szkołach i salach sądowych.

Źródło: MiWi/lifesitenews.com
Informacja za: Fronda.pl

Komentarz: Jak widać Włosi dali opór antychrześcijańskiemu wyrokowi Trybunału ze Strasburga, stanowiącemu kolejny krok na drodze do dechrystianizacji Europy, któremu to zjawisku należy się bezwzględnie przeciwstawić. Pamiętajmy, że podcinanie korzeni, z których wyrasta Stary Kontynent, zawsze kończyło się katastrofą.

Świnoujście: prywatna wojna z krzyżami

Lesław Maciejewski pozwał do sądu gminę Świnoujście, bo uznał, że eksponując krzyże w urzędzie miejskim, naruszyła jego dobra osobiste – czytamy w „Rzeczpospolitej”. Maciejewski, który określa się jako wierzący, ale niedeklarujący przynależności do jakiegokolwiek Kościoła, zażądał usunięcia krzyża z sali obrad samorządu i ze wszystkich pomieszczeń urzędowych, z gabinetem prezydenta włącznie.

Jak utrzymuje, do walki z krzyżami przekonało go orzeczenie Trybunału Europejskiego w sprawie symboli religijnych we włoskich szkołach. – Wprost sprowokowały mnie jednak słowa któregoś z publicystów, który powiedział, że „w Polsce nie znajdzie się taki idiota, który by chciał walczyć z krzyżami” – twierdzi Maciejewski.

Związany z lewicą prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz zapowiada, że nie zamierza zdejmować krzyży, ani w swoim gabinecie, ani tych, które wiszą w sali obrad i w innych miejscach, gdzie urzędnicy je zawiesili.

Maciejewski, 53-letni mieszkaniec Świnoujścia, z zawodu jest malarzem budowlanym, ale żyje z wynajmowania pomieszczeń na sklepy w Świnoujściu – czytamy w „Rz”.

Zanim wysłał pozew do sądu, najpierw złożył wniosek do prokuratury – ale ta odmówiła wszczęcia postępowania – i wezwanie do prezydenta miasta o usunięcie krzyży z urzędu, które ten zignorował.

Według Maciejewskiego zło działań gminy polega na tym, że „nie umożliwia mu, by w sposób neutralny mógł brać udział w obradach Rady Miejskiej", gdzie „decyzje są podejmowane pod religijną presją” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Źródło: „Rzeczpospolita”
Informacja za: PiotrSkarga.pl

Rektor Uniwersytetu Papieskiego JPII: Usuwanie krzyży to współczesne prześladowanie chrześcijan

Prześladowanie wierzących polega we współczesnym świecie, także w Polsce, na usuwaniu krzyży z miejsc publicznych. Pojawiło się jednak wielu obrońców Krzyża, za nimi pójdą następni – napisał ks. prof. Jan Dyduch, rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w liście odczytywanym w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w kościołach archidiecezji krakowskiej.

W liście ks. prof. Dyduch nawiązuje do obchodzonego w tym dniu w Kościele święta św. Szczepana, pierwszego męczennika. "Orszak wyznawców Jezusa, który zapoczątkował św. Szczepan, przemierza świat poprzez wieki. Nie jest to marsz triumfalny – towarzyszą mu prześladowania i męczeństwo" – zauważa rektor krakowskiej uczelni papieskiej.

"Mogłoby się wydawać, że w naszej epoce, w której tak wiele mówi się i pisze o godności człowieka, o jego prawach i wolności, nie ma miejsca na prześladowania za wiarę czy poglądy religijne. Częstokroć jest wprost przeciwnie" – uważa ks. prof. Dyduch.

Jego zdaniem, sytuacja niekiedy staje się dramatyczna i alarmująca – informacje o prześladowaniach chrześcijan w Azji i Afryce „podawane nieśmiało i mają bardzo małą siłę przebicia”, w niewielkim stopniu docierając do opinii publicznej, a „świat zachowuje wobec tych faktów zadziwiające milczenie”. „Milczą najpotężniejsze środki przekazu, milczą najbardziej wpływowi politycy, dziennikarze, działacze społeczni. Takie milczenie jest karygodne" – stwierdza ks. prof. Dyduch.

Rektor podkreśla, że chrześcijanie nie mogą milczeć w obliczu prześladowań ich braci w wierze. „Obowiązuje nas solidarność i niesienie im wielorakiej pomocy. Dlatego tak potrzebne i ważne są akcje przypominające o dziejącym się złu, jak choćby Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym 8 listopada" – przypomina ks. prof. Dyduch.

W opinii rektora UPJPII prześladowanie wierzących polega we współczesnym świecie także na usuwaniu krzyży z miejsc publicznych. "Agresywny ateizm nasilił w ostatnich miesiącach walkę z najbardziej podstawowym znakiem chrześcijaństwa, jakim jest Krzyż" - podkreśla w liście ks. Dyduch. Przejawem tego - według niego - jest orzeczenie Trybunału Strasburskiego z 3 listopada br., który przychylił się do skargi obywatelki Włoch i orzekł, że krzyż wiszący w sali szkolnej narusza wolność religijną i ma zostać usunięty. Trybunał nakazał usunięcie krzyży ze wszystkich włoskich szkół publicznych.

"Nie jest naszym zadaniem prowadzenie polemiki z naruszającym prawo do wolności religijnej i zasadę tolerancji wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jest jednak naszym obowiązkiem, który wyrażamy poprzez ten list, obrona Jezusowego Krzyża – symbolu nie tylko miłości i chrześcijańskiej wiary, ale też uniwersalnych wartości, takich jak wolność, pokój i godność człowieka" – czytamy w liście.

Zdaniem rektora, Krzyż także w Polsce ma pewną grupę przeciwników, którzy chcieliby go usunąć z miejsc publicznych. "Ten fakt był barometrem wolności. Łamanie praw człowieka, gwałcenie wolności obywatelskiej, deptanie godności osoby ludzkiej zawsze było związane z usuwaniem Krzyży, zaś czasom tak zwanych 'odwilży', połączonych z okresowym przywracaniem wolności, towarzyszyło ponowne wieszanie krzyży" - pisze ks. prof. Dyduch.

"Prawdą zatem jest - dodaje - że Chrystusowy Krzyż to symbol wiary, miłości, wolności i godności ludzkiej, ale to także symbol historii, kultury i tożsamości europejskiej".

"Nie ma Europy bez Krzyża – Europa bez Krzyża nie jest sobą. Dlatego każdy, kto chciałby usuwać krzyże, powinien usłyszeć zdecydowane 'nie'" - stwierdza rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II.

Na zakończenie listu ks. prof. Dyduch podkreśla, iż należy się cieszyć, że w związku z próbami usuwania krzyży pojawiło się tak wielu obrońców Krzyża Jezusowego. "Możemy mieć nadzieję, że za nimi pójdą następni" - dodaje.

Źródło: KAI
Informacja za: PiotrSkarga.pl

środa, 6 stycznia 2010

x. Wojciech Zięba: W OBRONIE PLUSZOWEGO MISIA

Ostatnie tygodnie były na tyle intensywne, że pozwoliły mi na nabranie pewnego dystansu do pamiętnej debaty, która odbyła się w połowie grudnia w naszym liceum. Najpierw - ostatni tydzień adwentu, potem - czas Bożego Narodzenia, wreszcie - wyjazd do Poznania na Europejskie Spotkanie Młodych organizowane przez Wspólnotę z Taize. Bardzo radosne i piękne wydarzenia.

Orwellowska metoda

Dopiero więc po kilku tygodniach przyjrzałem się różnym opiniom i komentarzom. Po pierwsze musze podziękować za bardzo wiele gestów poparcia, a także za głosy mniej entuzjastyczne. Ideowi przeciwnicy skupili się na symbolicznych gestach, co chyba jest przyznaniem się do dotkliwej porażki. Wspaniałe prezenty, jakie otrzymali nasi adwersarze są INTERPRETOWANE NIE TYLKO JAK NAJGORZEJ, ALE CORAZ GORZEJ. Słynny miś i pistolety z początku przyjęte były z niesmakiem, ale teraz po kilku tygodniach czytam, ze "ksiądz wyszydził i wykpił". Czy za parę miesięcy usłyszę, że molestowałem psychicznie misiem i groziłem bronią palną? To chyba w Ministerstwie Prawdy u Orwella co jakiś czas "aktualizowano" historię, usuwając niewygodne nazwiska i poprawiając fakty. Tytułu znakomitej książki (najważniejszego prezentu!) i nazwiska jej autora (J.H.H. Weiler, Chrześcijańska Europa) unika się jak ognia. "Dekalog defensora crucis", zasadnicza część mojego wystąpienia, też jest całkowicie ignorowany. Istnieją tylko pistolety i miś i to w najżałośniejszej interpretacji! Otóż wyjaśniam, że już w dzieciństwie moje pokolenie otrzymywało w prezencie (chyba z okazji dnia św. Mikołaja) rózgi (pomalowane, złote lub srebrne gałązki), do których przyczepiony bywał czarno-czerwony diabełek. Oczywiście rózgi mówiły "popraw się!", ale nikt nie rozdzierał szat, że dziecko jest maltretowane fizycznie i psychicznie!!! Nikt też nie uważał obecności diabełka za próbę postraszenia piekłem lub ukrytą promocję satanizmu. Ludzie oświeceni! Pięcioletnie dziecko rozumiało wówczas to, czego dziś nie mogą pojąć zawodowi intelektualiści?!

Psychoanaliza historyczna

Pewien uczony dominikanin nazwał mnie żartobliwie "Palikotem tej debaty", co jest o tyle usprawiedliwione, że Pan Poseł, chyba po studiach filozoficznych, stara się swymi kontrowersyjnymi działaniami zmusić do myślenia. Oczywiście nie wszystkie jego zachowania są mi bliskie, zwłaszcza te, w których za ostro, czasem wręcz obraźliwie, wypowiada się o przeciwnikach. Ale to porównanie pozwoliło mi bardziej zastanowić się nad korzeniami moich zachowań. I myślę, że najbardziej wyszkoliła mnie słynna wrocławska Pomarańczowa Alternatywa, która - przypomnę zwłaszcza młodym - urządzała różne uliczne happeningi, podczas których milicjanci musieli uganiać się za młodzieżą przebraną za krasnoludki, w dodatku obwieszoną np. bezcennymi wówczas -bo nie do zdobycia- rolkami papieru toaletowego. Absurd i komizm tych sytuacji był nie tylko imponujący, ale również "rozbrajał" przeciwników, zawsze groźną milicję obywatelską. A teraz różowy miś wzbudza tyle złych emocji i dzieli zamiast łączyć? O tempora! O mores!

Pomarańczowa Alternatywa działała w okolicach rynku wrocławskiego, a ja od 1988-ego roku pracowałem "u św. Doroty" przy ul. Świdnickiej... Bywał wówczas w naszej gościnnej parafii słynny Major Fydrych, twórca Pomarańczowej Alternatywy. Współpracowaliśmy również z dzielnym ruchem Wolność i Pokój, który zajmując się sprawami bardzo poważnymi np. zniesieniem powszechnego obowiązku służby wojskowej nie stronił również od antykomunistycznych demonstracji mocno zaprawionych humorem. I jak ja w takich warunkach mogłem być śmiertelnie poważny?

Długie zdanie końcowe

A jeśli dziś, mimo "podeszłego wieku" wytrzymuję w szkole z szaloną młodzieżą, a tym bardziej w klinice, gdzie cierpią, a czasem odchodzą z tego świata dzieci, to chyba właśnie dlatego, że potrafię - z Bożą pomocą - zachować pogodę ducha, czego wszystkim smutnym i zbyt poważnym ludziom życzę.

x. Wojciech Zięba

piątek, 1 stycznia 2010

Wystąpienie dr Łukasza Nyslera z debaty nt. obecności krzyży w polskich szkołach

Prezentujemy poniżej wystąpienie dr Łukasza Nyslera, które rozpoczęło prezentację stanowiska obrońców krzyży na debacie nt. obecności krzyży w polskich szkołach. Przypomnijmy, że odbyła się ona 16 grudnia 2009 r. we wrocławskim XIV Liceum Ogólnokształcącym.

"Zacznę w nietypowy sposób, tzn. od wyrażenia mojej solidarności z trójką uczniów, którzy są autorami petycji w sprawie zdjęcia krzyży w XIV LO. Gdy 20 lat temu, w pamiętnym 1989 roku kończyłem „czternastkę”, z powodzeniem mógłbym zostać podsumowany przez jakiś autorytet, że jestem „rozpuszczonym smarkaczem” czy „szczeniackim zadymiarzem”. Pan Dyrektor Marek Łaźniak, który był moim wychowawcą, zapewne zgodzi się ze mną...

Solidarność z trójką autorów petycji czuję także dlatego, że mam wiele zrozumienia dla wszelkiej maści religijnych dysydentów czy nonkonformistów. Sam przez kilkanaście lat uważałem się za ateistę i występowałem publicznie jako ateista, m.in. na spotkaniach organizowanych przez Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, z którym związana jest Pani Zuzanna Niemier.

Przechodząc jednak do rzeczy, nie będę tu mówił o znaczeniu czy o wartości symbolu krzyża. Fakt, że Państwo domagacie się ściągnięcia krzyży ze ścian szkoły świadczy o tym, że tego znaczenia nie pojmujecie i tej wartości nie doceniacie. Chciałbym natomiast odwołać się do wartości i do zasad, które sami Państwo przywołujecie w Waszej petycji i które bliskie są chyba każdemu młodemu człowiekowi: do wolności, do tolerancji i do pluralizmu.

W imię wolności proszę Was: pozwólcie nam, katolikom, publicznie wyrażać nasze przekonania religijne. Pozwólcie nam cieszyć się wolnością. Nie przypominajcie nam czasów, kiedy publiczne manifestowanie wiary religijnej było, delikatnie mówiąc, źle widziane.

W imię tolerancji proszę Was: znoście cierpliwie publiczną obecność symbolu, z którym się nie utożsamiacie, który, jak sami twierdzicie, jest dla Was obojętny. Uszanujcie fakt, że dla tak wielu osób symbol ten tak wiele znaczy. Uszanujcie fakt, że tak wielu osobom – Waszym koleżankom i kolegom – zależy, aby w kilku salach Waszej szkoły symbol ten był obecny.

W imię pluralizmu proszę Was: żyjmy razem jako pełnoprawni członkowie tej samej społeczności, nie zamazując występujących między nami różnic. Pozwólmy tym różnicom w pokojowy sposób się uzewnętrzniać, artykułować również we wspólnej sferze publicznej. Możemy na co dzień się spotykać, możemy ze sobą współpracować, nie ukrywając przed sobą swoich przekonań religijnych czy światopoglądowych. Pluralizm nie polega na tym, że ukrywamy swoje tożsamości. Nie polega na – niemożliwej zresztą do zrealizowania – „światopoglądowej neutralności” sfery publicznej. Prawdziwy pluralizm polega raczej na tym, że pozwalamy naszym różnym tożsamościom swobodnie się manifestować i toczymy żywy, a zarazem przyjazny spór co do naszych różnych koncepcji dobra, różnych wizji światopoglądowych.

Na zakończenie chciałbym Wam podziękować. Wasza petycja, Wasze działania, kazały mi i zapewne też wielu innym osobom zastanowić się nad sensem i wartością symbolu krzyża.

Ostatnie kilkanaście dni to dzięki Wam wspaniałe rekolekcje adwentowe dla całej szkoły, dla wielu ludzi w całej Polsce.

Tak trzymać, Drodzy Państwo!

Dziękuję!"